lut 22 2015

Cz.4 - Ucieczka


Komentarze: 0

  Słońce zniżyło się i przybrało pomarańczową barwę. Dziwne , pomyślała Merida , wesoło spędzony czas mija tak szybko , że nie dostrzegamy jak umyka dzień .

   Mijały dni , tygodnie , aż w końcu ponad miesiąc . Przyjaciele regularnie spotykali się ze sobą przez ten czas , a ich przyjaźń rozkwitała . Czy tylko przyjaźń ? Oczywiście , że nie ….

 

- Hiiiiiic ? Wiem , że cię znajdę – wołała cicho Merida – Nie chowaj się …. – starała się nie patrzeć na widoczną dobrze postać na drzewie , kilka metrów obok . Stanęła tyłem do tego drzewa i kątem oka obserwowała ruch – Nie musisz się mnie bać …

- I nie mam zamiaru – Kształt skoczył na Meridę od przodu , przewracając ją . Śmieli się razem , patrząc sobie w oczy

- Czyli to na dębie to ? – zachichotała Merida

- Moja kurtka – zaśmiał się Hiccup opierając dłonie o ziemię po obu stronach głowy Meridy .

- Sprytne . Przyznaję – uniosła brew dziewczyna – Hic ? Przygniotłeś mi kosmyk włosów po mojej lewej

- Już się poprawiam – uniósł dłoń i ułożył ją na ziemi , starannie unikając płomiennych włosów Meridy

 Patrzyła na niego z uśmiechem , lecz za maską spokoju, czaiło się wyczekiwanie . Nie wytrzymała , patrząc na jego zielone oczy , złapała go za głowę i przyciągnęła do siebie . Pocałowała go , zanurzając dłoń w jego włosach . Hiccup spodziewał się tego pociągnął ją za sobą , tak , że leżała na nim . Wplątał dłoń w jej szopę , a drugą gładził jej twarz . Po paru minutach oderwali się  i patrzyli na siebie . Merida zaśmiała się i odgarnęła mu włosy z oczu .

- Powstrzymywałam się od drugiego dnia , ale dziś pękłam ! – zachichotała , cmokając go w czoło

- Ja już pierwszego chciałem cię przytulić – uśmiechnął się Hiccup – Kocham cię Mer . Od samego początku!

- Ja ciebie też Hic  - Merida czule pogłaskała Hiccup ‘a po policzku

  Coś spadło głośno na ziemię .

- Aha ... – przewróciła oczami Merida – Nasza przyzwoitka się spóźniła – zachichotała i wstała , podając rękę Hiccup ‘owi . Szczerbatek przekrzywił głowę i wytrzeszczał na nich oczy . – Spokojnie , nie zjadłam go – dziewczyna poklepała smoka po czarnej szyi , uśmiechając się do Hiccup ‘a

- Ale prawie ci się udało – Hiccup przejechał dłonią po włosach i zrobił niewinną minę

 Księżniczka przewróciła oczami i spojrzała wymownie na Szczerbatka

- Mógłbyś ? – klepnęła smoka w szyję., który zrozumiawszy w lot skoczył na swojego pana i trącał go przednimi łapami . Śmiali się obydwoje

 

 Mijał czas , a księżniczka prawie zapomniała o przyjeździe kandydatów . Dwa tygodnie przed ich przybyciem , matka musiała wszystko przypomnieć . Kłóciły się zawzięcie . Merida uciekła do lasu . Na szczęście było to rankiem , więc jeszcze mogła trafić na Hiccup ‘a . Angus pognał najkrótszą drogą nad rzekę . Hiccup już tam czekał . Merida wręcz spadł w ramiona chłopaka z końskiego grzbietu. Płakała mu w ramię , a on objął ją i gładził po włosach .

-Już ….Ćśśś …. Spokojnie – szeptał kojąco – Nie płacz . Mer…..

  Nieco uspokojona księżniczka opowiedziała mu wszystko . Chłopak nie wiedział o jej wysokim urodzeniu . Był zasmucony . Musiał jej wyznać , iż jest wikingiem . Nie zwróciła na to uwagi .

- Kocham cię ! Nie obchodzi mnie kim jesteś – otarła łzy – Liczy się to , że cię kocham . Jestem gotowa uciec , dla ciebie .

- Oh , Mer – Hiccup delikatnie złapał ją w ramiona i pocałował ją czule – Jestem gotów na wszystko , byle być z tobą . – westchnął i spojrzał jej w oczy – Chodź za mną.

  Zagwizdał i z nieba spadł Szczerbatek . Hiccup dosiadł go i pomógł Meridzie wejść na siodło.

- Trzymaj się mocno – powiedział i szturchnął piętami smoka .

 Szczerbatek zamachał skrzydłami i uniósł się w niebo . Merida objęła przyjaciela w pasie i wtuliła twarz w jego kożuch . Nie miała nastroju na podziwianie widoków . Lecieli pół godziny , aż wreszcie Szczerbatek wylądował

- Mer ? Jesteśmy na miejscu – uśmiechnął się Hiccup i delikatnie zdjął Meridę z grzbietu smoka

- Gdzie jesteśmy ? – spytała księżniczka rozglądając się

- W mojej … hm…. To chyba jakaś kotlina – zaśmiał się Hiccup

 Miejsce było śliczne . Otoczone białą skałą , na której rosła trawa i mech . Po środku było duże jezioro , z okrągłymi kamyczkami przy brzegach . Rosły dwa suche drzewa , ale nie przeszkadzały , wręcz przeciwnie . Dopełniały to miejsce i nadawały mu uroku. Merida odwróciła się i objęła Hiccup ‘a .

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz